Wszystko zaczęło się 3 lata temu, na Warmii, gdzie pani Teresa prowadzi swój letni dom wypoczynkowy z wyżywieniem dla gości. Po udanym pobycie, kilku warszawiaków zwróciło się do niej, by piekła dla nich dalej – już w rodzinnym mieście. Przede wszystkim spodobało im się to, że pieczywo jest świeże, lekkie, a dodatkowo – bez konserwantów. Tak zaczęło się regularne pieczenie dla osób z listy pani Teresy, która sukcesywnie rozszerzała się o kolejnych „znajomych znajomych”, polecających sobie nawzajem pyszne wyroby. Potem dołączyły jeszcze kooperatywy.
Grupa amatorów pieczywa stawała się coraz większa, dlatego należało na poważnie zacząć myśleć o spełnieniu marzenia Pani Teresy – stworzeniu piekarni. Pomysłodawczyni zaczęła dobierać menu – wszystko pod kątem zaspokojenia gustów różnych osób. Pierwszymi testerami nowych pomysłów pieczonych eksperymentów byli dzieci i mąż. Dzięki nim niedługo będziemy mogli zjeść ostry chleb curry, ciastka owsiane bez mąki czy chleb razowy według własnej receptury.
Inspiracja pochodzi najczęściej z wielkiego ogrodu na Warmii (i ziół, które tam rosną), tradycyjnych przepisów i nowinek. Pani Teresa o pieczeniu mówi z ogromną pasją, a zarazem bardzo profesjonalnie – sama jest żoną i matką, dlatego stara się dostarczyć klientom produkty dobrej jakości.
Jednak te kilka ostatnich miesięcy nie było dla niej łatwych. Rodzina musiała przyzwyczaić się do tego, że pani Teresa poświęca cały swój wolny czas na nowy projekt. Prowadzone były intensywne prace – został kupiony specjalistyczny piec, dostosowano wszystkie pomieszczenia do wymagań sanitarnych i zatrudniono grupę pracowników – specjalistki od pieczenia oraz panów, którzy będą rozwozić pieczywo. Jest też już nazwa piekarni – na cześć patronki pani Teresy oraz artystyczne logo namalowane na budynku piekarni.